sobota, kwietnia 01, 2006

Oszamiajace piekno natury - wodospady Igauzu


A wiec po 3 dniach stopowania nastal czas dla kazdego autostopowicza troche wstydliwy. Wsiadamy do autobusu, aby przejechac ostatnie 70 km do wodospadow. Nie bylo moim zdaniem innej mozliwosci. I tak na szczescie mamy za soba spore sukcesy w przejechaniu prawie calego Chile, Argentyny i Urugwaju autostopemNa tej dordze w niedziele nei jechalo juz naprawde nic. 9 zlotych na osobe to tez nie majatek. Bardzo szybko przekonalismy sie jednak ze nawet autobusem trudno jest dojechac do celu. Droga, po parodniowych obfitych opadach deszczu znajdowala sie w fatalnym stanie. Autobus w pewnym momencie ugrazl w blocie i nie mogl ruszyc dalej. Wysiedlismy aby uwolnic pojazd od naszego ciezaru. Prawie wszyscy zabrali sie za wyciaganie autobusu z blota i po 20 minutach na szczescie ruszylismy dalej.

Obsluga autobusu ma dla nas dobra wiadomosc. Nie trzeba jechac do Puerto Igauzu aby odwiedzic wodospady tylko wysiasc 20 km wczesniej, co tez robimy. Stad mamy tylko 3000 metrow i jeszcze na dodatek lapiemy stopa. Mamy nadzieje, ze rozbijemy sie gdzies na campingu i potem wejdziemy do parku z rana. Niestety spotyka nas bardzo niemila niespodzianka. Nie ma tu mozliwosc noclegu, park zamykaja a bankomat nie dziala. Lapiemy wiec stopa do Peurto Igauzu. Jak zwykle super mili Argentynczycy podwoza nas pod samo schronisko, w ktorym mamy zamieszkac jeszcze tracac czas na szukanie adresu. Kocham Argentyne i tych cudownych ludzi. Placimy 50 zlotych za pokoj 20 osobowy z lazienka bo tanszych nie ma. Ale i tak warunki sa super no i mamy basen i internet za darmo. Genialnie:))

Nastepengo dnia kupujemy bile na autobus w dwie strony za 7 zlotych i ruszmy z innymi turystami w strone wodospadow. Po dotarciu na miejsce slysze wymiane zdan 2 amerykanow w srednim wieku. Jeden mowi do drugiego z podnieceniem: Teraz zacczyna sie wielka przygoda, a drugi na to: dokladnie.

To smutne ze dla niektorych ludzi przygada jest zwiedzanie wodospadow po wyznaczonych przez organizatorow alejkach w tlumie wielu ludzi. No ale coz kazdy ma taka przygode jakas sobie zorganizowal:)) My i tak strasznie sie cieszymy ze tu jestesmy. Naszym oczom ukazuje sie przepiekne, cudowne krajobrazy. Olbrzymie masy wody opadaja z wielkim hukiem z olbrzymiej wysokosci. do tego palmy, malpy i przepiena rzeka. Moim marzeniem byloby wskoczyc do tej kotlujacej sie wody i poddac sie sile jej prodow. Szkoda tylko, ze mogloby sie to zakonczyc tragicznie.

Rozkoszujemy sie wiec wspanialymi widokami> park wodospady Igauzu ma wlasna linie kolejowa i lodzie ktore pprzewoza zwiadzajacy na wyspe San Martin. Atrakcje turystyczne polaczone sa metalowymi mostami. Przy jednym z wodospadow poznajemy Polke mieszkajaca we Francji z ktora kontynuujemy zwiedzanie. Po dluzszym czasie pojawil sie wiec kolejny Polak na naszej trasie. Zaraz sie okaze ze jest ich wiecej. Bo niebawem poznajemy tez kolejnych. Tym raze pare Polakow ale tez mieszkajacych we Francji:)) Nasi rodacy lubia wiec wodospady:)) A moze po prostu pora roku sie zmienila i jest dlatego ich troche wiecej.

Pogoda jest piekna a woda i slonce tworza liczne tecze, mozna wiec robic wiele ciekawych zdjec. Za dodatkowe 45 zlotych kupujemy przejazd lodka pod wodospad tak zeby zostac zmoczonym. Bylo to fajne ale nie wiem czy warto bylo wydawac na to tyle kasy, bo w sumie cala przygoda trwala 10 minut.

Naprawde calego dnai potrzeba by wszytko tu zobaczyc, bo nie jest to po prostu jeden wodospad ale wiele roznych, mniejszych wiekszych no i ten glowny ciagnacy sie tez na 1 kilometr. Punktem kulminacyjny zwiedzania jest dotarcie do miejsca gdzie woda nagle urywa sie w wielu miejscach i spada w wielka przepasc. Tutaj czuc obrzymia sile natury na kazdym metrze. Widac tez brazylijski brzeg, jest na wyciagniecie reki. Wlasnie jutro mamy wjechac do tego albrzymiego kraju:))

Wracamy do naszego hostalu, wieczorem przychodzi do nas jeszcze poznana para Polakow i czas spedzamy na milej pogawedzce.

2 komentarze:

kuba pisze...

Czesc Maly Rycerzu i Olenko!

Pozdrowienia z Uyuni!

Nie mamy mozliwosci zgrac zdjec teraz, ale niebawem przeslemy Wam co nieco. Z tej drugiej strony wodospadow, ktora pomineliscie...

MalyRycerz pisze...

Hej dzieki za komentarz:)) My jestesmy teraz w Olindzie w Brazyli. Niebawem wracamy do Polski, trzymajce sie tam w Boliwii. I zazdroszcze Wam ze zamieszkacie w Carretero w La Paz:)))