poniedziałek, marca 20, 2006

Buenos Dias Argentina


I tak zapisuje pierwsze slowa na stronnicach naszego przedostatniego blogu. Wjezdzamy do Argentyny w polowie marca, co oznacza jedno - na ten drugi co do wielkosci na kontynencie poludniowoamerykanskim kraj mamy ZENUJACO malo czasu. Argentyne potraktujemy chyba jeszcze bardziej po macoszemu niz to zrobilismy z Chile. Plan zwiedzania tego kraju jest bowiem baaardzo ubogi - Mendoza, Buenos Aires, wodospady Iguazu. I jakies 10-12 dni na to wszystko.
Argentyna byc moze troche na nas obrazona ze zamierzamy potraktowac ja tak niepowaznie, nie przygotowala nam najlepszego powitania. Przyjechalismy na dworzec w Mendozie, gdzie czekac mial na nas host. Nie dosc ze nie czekal to jeszcze nie moglismy w zaden sposob sie z nim skontaktowac. Bylismy wiec zmuszeni udac sie do hostalu. Przyjemnego, lecz dosyc drogiego - po 8 dolcow na lebka.
Tego samego wieczoru jeszcze, w barze miedzy jednym a drugim kesem przepysznej argentynskiej baraniny poznalismy Meksykanina, rowniez podrozujacego po tej czesci swiata, z ktorym przyjdzie nam spedzic najblizsze 2 dni.
Mendoze lyknelismy w jeden dzien. To wystarczajacy czas zeby jej zasmakowac, zeby ja rozgrysc i strawic. Tak jak to sie robi z tysiacem innych bogatych, sympatycznych, ale nie majacychwsobienicnadzwyczajnego miast swiata. Zdziwilo nas ze Argentyna dopiero co wydzwigujaca sie z olbrzymiego kryzysu wyglada jednak tak swietnie. Ulice Mendozy przywodzily na mysl dobre dzielnice Brukselii czy innej europejskiej metropolii. Piekne fasady domow, ekskluzywne sklepy, restauracje pelne ludzi. Wyglada na to ze ten kraj zyje i wiedzie mu sie nienajgorzej.
Argentyna jest europejska nie tylko ze wzgledu na swoj dobrobyt ale rowniez z uwagi na wplywy przybyszow zza oceanu. Jest mnostwo knajp wloskich, hiszpanskich czy francuskich. Po ulicach pomykaja auta europejskich marek.
Przed kryzysem podobno Argentyna byla drozsza od Chile, teraz ceny sa znacznie nizsze, jednak nie tak niskie jak myslelismy. W knajpie (jak dobrze poszukasz) najesc mozesz sie za 5 - 6 zlotych, rozkoszujac sie litrowym, smacznym piwem za 3,50. Nie jest wiec tak zle.

Brak komentarzy: